Zawsze bardzo mi się podobała próba praktycznego odczytania ideii miłości...
Kiedy Jezus opowiada, na podstawie sceny z Sądu Ostatecznego, na co Bóg będzie zwracał uwagę kiedy przed Nim staniemy, to wyraźnie widać, że bedziemy sądzeni z miłości, która przybrała postać postawy.
W całej tej przypowieści nie pada ani razu słowo "miłość"...
"Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie" (Mt 25, 35-36)
Nie pada..., a mimo to, każdy chyba czytający słowa z tego fragmentu Ewangelii wie, że właśnie chodzi tu jak najbardziej o miłość!
Czy to oznacza, że miłość można zdefinować jako konkretną postawę? TAK!
W ten właśnie sposób postawiona sprawa wygląda zupełnie inaczej! Dość odmieniania przez wszystkie przypadki słowa "miłość". Czas na postawy, które ją wyrażają!
Spróbujmy wymienić takich postaw jak najwięcej...
"Małżeństwo, to miłość, która..." ???
Zapraszam do komentarzy i wpisywania własnych propozycji...
8 komentarzy:
Czyżby nie było pomysłów na tak postawiony problem? :))
Są, tylko nie po drodze na Twój blog... :)
Dla mnie jest to wspólne bycie razem w każdej sytuacji, zwłaszcza nasuwa mi się obraz choroby, gdzie wychodzą wszystkie ludzkie wady. Mój dziadek przez ponad 20 lat pielęgnował swoją żonę, która już pod koniec życia nie wstawała z łóżka. Mógł ją zostawić, ale nie zrobił tego. Karmił, mył, ubierał, sprzątał, prał i gotował itp.
Piękny przykład, dziękuję :))
I najważniejsze, że to nie bajka... Ale ja chciałbym dodac właśnie coś z bajki, ale bardzo madrej...
Otóż pewien Król, chcąc znaleźć żonę, postanowił się przebrać za biedaka i poszedł do miasta. Poznał tam dziewczynę, pokochali się nawzajem i postanowili zostać razem. Ale ten żebrak mówi, że on nic nie ma! Na to ona: Ale ja Cie kocham. Ale ja nie mam pieniędzy! - mówi, na co ona: Ale ja Cię kocham! Ale ja jestem niczym! - mówi żebrak. Ale ja Cie kocham odpowiedziała dziewczyna.
No to jak wzięli ślub, to on się odkrył i mówi: jestem królewiczem, to jest Twój zamek, 8260m kwadratowych... itd.
Pewna dziewczyna powiedziała: niech facet pokocha mnie nudną! Niech mnie pokocha jak jestem chora, spocona, jak mam anginę i niech przyjdzie do mnie i niech będzie wtedy przy mnie... Wtedy zobaczymy czy to jest miłość!
Uczucia to jest wiatr... ale one kiedyś po ślubie się wyciszą i wtedy trzeba chwycić za wiosła i trzeba się w tych wiosłach potrenować...
to miłość, która wybacza bardzo wiele..
a może też miłość, która nie szasta wybaczeniem...?
a co rozumiesz pod stwierdzeniem 'nie szasta wybaczeniem'?
może jestem starodawna ale dla mnie związek to nie tylko czułe słowa, pocałunki i pieszczoty ale bycie z drugą osobą razem, robienie czegoś wspólnie
Szastać wybaczeniem to w moim przekonaniu wybaczać bez stawiania wymagań... Oczywiście, mam wybaczać wszystko, ale wybaczenie nie przekreśla konsekwencji danego czynu, który mam wybaczyć. Wydaje mi się, może się mylę, że wiele osób rozumie wybaczenie w sensie "nic się nie stało". Tak jakby udawanie, że dany czyn lub zachowanie nie miało miejsca. Jednak konsekwencje pozostają i mają wpływ na dalsze życie i co wtedy? Wybaczyć to także odważyć się i powiedzieć, że więcej się na coś nie zgadzam. Wiem, jest to szalenie trudne...
Prześlij komentarz