26 lutego 2009

Wróćmy jeszcze do CZUŁOŚCI



Oto przykłady:


„Mój mąż (30) i ja (28) żyjemy w małżeństwie od 8 lat. Jednak od początku naszego małżeństwa wątpię, czy mój mąż mnie kocha. W tych wszystkich latach nigdy mi tego nie powiedział. Gdy ja od cza­su do czasu (nie mogę się od tego odzwyczaić) pytam, otrzymuję odpowiedź: «Przecież to wiesz» albo «znowu to samo». Nigdy nie udaje mi się przeprowadzić jakiejś sensownej rozmowy na ten temat. Za każdym razem jestem po takiej rozmowie zrozpaczona i usiłuję do tego tematu nie wracać. Ile cierpienia mogłoby nam być oszczędzone, gdyby on choć trochę okazywał, że coś dla niego znaczę! Nie wiem, w czym leży nasz problem i jak mogłabym lepiej postępować”.

Jak można tej osobie pomóc?


„Gdy po dniu wypełnionym pracą zawodową, a także drobnymi kłopotami i wielkimi radościami rodzinnego życia mąż bierze mnie w ramiona z tą samą od lat gorącą czułością, słyszę wzruszona słowa miłości. Nie ma więc chyba nic dziwnego w tym, że gdy rano czeszę się przed lustrem i uważnymi oczyma badam moje w nim odbicie, nie martwią mnie siwiejące włosy i zarysowujące się tu i ówdzie delikatne zmarszczki. I nie boję się niczego - nawet starości! Gdy stoję na katedrze, by wygłosić swój kolejny wykład, gdy ogar­niam wzrokiem twarze młodzieży, którą znów za chwilę czegoś nowe­go nauczę, czuję się szczęśliwa. I często zanim powiem pierwsze zdanie, myśl moja na chwilę biegnie do męża...”.

O co zapytałbym tę Panią?

E. Wójcik. Trzeba kochać, żeby żyć. Aspekty psychofizjologiczne małżeństwa. Warszawa 2000 s. 58-59.

Brak komentarzy: